⛄ Mąż Ciągle Jeździ Do Rodziców
Za rękę jednak do tej pory go nie złapałam, bo widocznie przez ten czas doszedł do perfekcji w kłamstwach i ukrywaniu faktycznego stanu rzeczy. Zaczęliśmy się kłócić, Marek coraz częściej znikał na całe weekendy. Pewnego dnia nie wytrzymałam — powiedziałam, że muszę od niego odpocząć i wyprowadzam się do rodziców.
Mąż ciągle się czepia. Przez Gość gość, Sierpień 17, Autorko,wróć do rodziców.Albo wynajmij coś i wyprowadź się.Zawsze będzie wypominał ci,że mieszkasz u niego.
Czas i miejsce akcji. Akcja powieści rozgrywa się w lecie (lipiec, sierpień) 1886 r. Jednak fabuła dotyczy też czasów dawniejszych: autorka sięga do dziejów XVI-wiecznej Litwy (historia Jana i Cecylii to czasy panowania Zygmunta Augusta), prezentuje epizod powrotu żołnierzy legionów polskich spod Moskwy (w opowieści Jakuba, dziadka Jadwigi Domuntówny, o swoim bracie Franciszku
Witam, będąc w małżeństwie, mąż od rodziców swoich dostał pewną kwotę pieniędzy. Męża mama powiedziała mi w luźnej rozmowie ze mąż dostał pieniądze na naszą rocznicę ślubu, po rozmowie z mężem wychodzi że on nie wiedział że to na rocznicę ślubu, jego rodzice mu tak nie powiedzieli. Sam nie wiedział dlaczego i z
A tak przy okazji, odpowiednim zachowaniem kobiety może zapewnić, że jej mąż jest od niej gorszy. Ale tutaj potrzebna jest mądrość. Nie możesz przejść z silnym mężczyzną. Nawiasem mówiąc, jeden mądry krewny powiedział, że należy milczeć, gdy dochodzi do kłótni, i nie mówić przeciwko, jeśli mąż wariuje.
prawo do rzetelnych informacji. Powinni wziąć udział w mądrze przeprowadzonej przez rodziców rozmowie. Planujcie także z nimi sprawy organizacyjne, przy których mogą być, aby one też poczuły się bezpiecznie i znały schematy działań. Co powinieneś wiedzieć o sobie: Jesteś żołnierzem. Wyjazd na misję poza granicami kraju
Ciągle się kłócimy z mężem, a po każdej kłótni mój mąż wyprowadza się do swojej mamy. Czasami zostaje u niej przez tydzień, a czasami nawet dłużej. Przez cały ten czas nie dzwoni do mnie ani nie pisze. Jako pierwsza zawsze dzwonię i próbuje się z nim pogodzić. Kiedy mąż wraca do domu, żąda, żebym go przeprosiła.
A potem Zosia poprosiła, żeby zawiózł ją do rodziców. Darek czuł się źle, więc nie chciał jechać, ale ponieważ obiecałam, musiał się zgodzić. No więc nigdzie wtedy nie pojechali. Gdy tylko wsiedli do samochodu, Zosia powiedziała Darkowi, że wie o tym, że będzie podejrzany o kradzież.
Jednak ani po tygodniu, ani po miesiącu mąż nie wrócił do domu. Matka zaczęła udawać, że jeszcze nie wróciła do zdrowia. Mogła już chodzić, ale ciągle opowiadała synowi, jak idąc przewróciła się i ledwo się podniosła, gdy on był w pracy. Od sześciu miesięcy mój mąż mieszka ze swoją matką i wierzy w jej historyjki.
Marcin dodaje, że 10 tys. zł na utrzymanie czteroosobowej rodziny w Warszawie to naprawdę "nie są jakieś kokosy". — Starczyć starcza, jemy zdrowo, co roku jeździmy z dziećmi na wakacje
Mąż nie chciał dzwonić do siostry, ale zrozumiał, że nie odpuszczę, więc niechętnie podjął próbę rozmowy. Beata od razu powiedziała, że nie mają teraz pieniędzy, a on powinien wstydzić się brać pieniądze od chorych rodziców. Mąż powiedział, że nie chce już do niej więcej dzwonić.
W czasach podstawówki ostro działała w Radzie Rodziców i była znana w całej miejscowości. Wiadomo było, że jak Elżbieta się za coś weźmie, to będzie dopracowane na tip-top. My dorastaliśmy, a ona ciągle była typem "równej mamy", której wszyscy Markowi zazdrościliśmy. canva.com. Mąż porównuje mnie do swojej mamy
9BDOF6J. Droga Podzielona, Twoja rodzina ma za sobą w ostatnim okresie sporo zmian związanych głównie z Tobą, choć konsekwencje dotyczą także córek: rozpad związku z ich ojcem, nowy związek z obecnym partnerem, małżeństwo z nim, w końcu wyjazd za granicę. Twoje córki mają teraz 20 i 19 lat, a zatem wcześniejsze zmiany miały miejsce, kiedy one były jeszcze dziećmi, a i dziś są jeszcze bardzo młode. Przecież posiadanie dowodu osobistego nie czyni człowieka dojrzałym. Dziewczyny przeżyły do tej pory wiele trudnych momentów, każda zmiana, nawet pozytywna jest stresująca. Rozpad rodziny zaburza poczucie bezpieczeństwa dziecka, nowy związek rodzica także. Dotyczy to również nastolatki. Dziecko najczęściej bardziej "trzyma się" samotnego rodzica, potrzebuje więcej czasu na "przerwanie pępowiny", stopniowego odchodzenia od niego. Do tej pory byłaś w życiu córek Ty. Swoją codzienną obecnością zapewniałaś dziewczynkom stabilność emocjonalną. Piszesz, że miałyście bliski kontakt "jak przyjaciółki". Myślę, że w tym miejscu już widać pierwsze symptomy problemu, który teraz się pojawił. Chciałaś być dla swoich córek taką starszą przyjaciółką, która ma prawo do swojego życia, odejścia z rodziny (wyjazd za granicę bez dzieci mógł być przez córki tak odebrany), a one, zwłaszcza młodsza, oczekują od Ciebie, że będziesz Matką. Obecną fizycznie, odpowiedzialną za nie, nadal wspierającą. Twoja młodsza córka nie jest jeszcze gotowa na całkowitą niezależność, a co dopiero na przejęcie Twoich obowiązków wobec babci i opieki nad domem. Zresztą sama piszesz, że to Ty miałaś się tym zajmować, nie dziw się więc buntowi młodszej córki, którą obciążyłaś swoimi obowiązkami. Jak się okazuje dobra materialne nie zapewniają poczucia bezpieczeństwa dzieciom, a Twój wyjazd za granicę został przez córkę odebrany jako porzucenie, dokonanie wyboru pomiędzy mężem a dziećmi na korzyść męża. Zwłaszcza, jeśli mówisz, że masz prawo do własnego życia, co może być odczytane jakby zajmowanie się dziećmi było dla Ciebie ciężarem, czymś, czego masz już dosyć. Jest to niespójne, żeby nie powiedzieć sprzeczne z deklaracjami jakie składasz córkom, że są dla ciebie najważniejsze. One widzą i doświadczają czego innego: najważniejszy dla matki jest mąż, ona sama i sprawy materialne, nie my (z tego też powodu przestały akceptować męża, w poczuciu, że "zabrał" im matkę). Jednak, droga Podzielona, jest jakieś światełko w całej sprawie: kryzys jest od niedawna, wyjechałaś dopiero kilka miesięcy temu, no i widać, że kochasz córki, szukasz pomocy. Zdałaś sobie również sprawę, że "jesteś podzielona", że przeżywasz konflikt. Pytasz, w jaki sposób rozmawiać z córkami, zwłaszcza z młodszą. Odpowiem Ci tak: w rozmowie najważniejsze jest słuchanie! Twoja córka wiele Ci powiedziała, słuchaj tego, co kryje się za jej słowami (jakie ma kłopoty, co czuje, gdy sama musi sobie radzić z różnymi problemami bez dawnego Twojego wsparcia, do czego potrzebuje nadal Twojej obecności), wczuj się w jej uczucia - dopiero wtedy naprawdę zrozumiesz jej sytuację i znajdziesz rozwiązanie. Zaakceptuj jej uczucia! Nie neguj tego, co mówi - że czuje się porzucona, ma prawo do swoich uczuć. Zapytaj też samą siebie, co Ty czujesz wobec córek: jesteś na nie zła, że burzą Ci szczęście spowodowane wyjazdem? Byłaś przemęczona samotnym rodzicielstwem? Wydaje się, że Twoje potrzeby (np. bycia żoną, ułożenia sobie życia z dala od dzieci) są obecnie sprzeczne z potrzebami córek, nie przekonasz ich zapewnieniami o swojej miłości, one przecież wiedzą, że je kochasz, ale czują, że nie są najważniejsze. Potrzebują Cię, zwłaszcza młodsza, jako Matki. Zapytaj je i samą siebie, czego od Ciebie oczekują w tej sytuacji. Jestem przekonana, że jeśli wykażesz się empatią (współodczuwaniem) dla uczuć swoich dzieci, nie będziesz starała się przekonać ich, że nie mają racji, opowiesz szczerze o swoich przeżyciach, to i one zbliżą się do Ciebie i wspólnie rozwiążecie ten konflikt. Tego Wam życzę Irena Michalewska o sobie: Jestem magistrem psychologii klinicznej i terapeutką. Od dwudziestu lat pracuję z ludźmi uzależnionymi i współuzależnionymi, ostatnio także z dorastającą młodzieżą z zaburzeniami psychicznymi, głównie zachowania i emocji oraz z rodzicami tej młodzieży. Udzielam porad indywidualnych, prowadzę terapię grupową, rodzinną i grupy wsparcia. Jestem otwarta, lubię ludzi, chętnie służę pomocą. Wierzę, że nawet największy kryzys może być szansą rozwoju duchowego.
Już prawie od dwóch lat nie rozmawiam z babcią Janką, ponieważ między nią, mną i rodzicami pojawił się konflikt, którego nie potrafimy rozwiązać. Babcia zawsze miała trudny charakter, z którym najpierw nie poradził sobie dziadek i ją zostawił, później córka, która zerwała z nią wszelkie kontakty, no a teraz my… Babcia Janka zawsze była głęboko przekonana, że wszystkie jej „rozkazy” należy bezwzględnie wykonywać, dlatego oczekiwała od innych posłuszeństwa. Uważa, że tylko ona ma rację, a wszyscy inni nie. Babcia zawsze musi mieć ostatnie słowo, dlatego na starość została sama. Konflikt między nami a babcią zaczął się dawno temu, ale przybrał na sile, gdy postanowiła kupić sobie działkę. Przeszła na emeryturę, nie mogła znaleźć sobie zajęcia, więc postanowiła uprawiać owoce i warzywa. Mój ojciec zawsze jej pomagał, ale nie dlatego, że bardzo lubił grzebać się w ziemi, tylko dlatego, że nie mógł pozwolić matce na tak ciężką pracę. Moja mama od razu powiedziała swojej teściowej, że praca na działce nie jest tym, na co ma ochotę, więc nie będzie tam jeździć. Babcia Janka nie nalegała, ale kiedy ojciec zaczął jej rzadziej pomagać, bo dostał awans w pracy i miał przez to mniej czasu, babcia zaczęła dzwonić do mamy i prosić ją, żeby przyjechała i jej pomogła. A wiedziała bardzo dobrze, że na synową nie ma co w tej sprawie liczyć. Wtedy jej „prośby”, które bardziej przypominają rozkazy, zamieniły się w krzyki i złość, które trafiały i we mnie. Babcia mówiła: „Och! Masz już takie duże dziecko, a nie chcesz jej wysłać, żeby mi pomogła!” Bardzo mnie to rozzłościło, bo po pierwsze nie mam nawet czasu, żeby się porządnie wyspać, bo jestem na 130 procent zajęta chodzeniem na dodatkowe kółka i zajęcia, a po drugie jestem dorosłą dziewczyną i sama mogę zdecydować, czy chcę gdzieś jechać i kopać ogródek, czy nie. Dziwi mnie jedno: babcia kupiła sobie działkę, żeby mieć zajęcie, a teraz zmusza wszystkich, żeby robili to, co ona chce. Po co decydowała się na działkę, żeby wszystkich krewnych wysyłać do pracy w ogródku? W dodatku nic z tej jej działki nie zabieramy. W sklepie kupimy to samo szybciej i wygodniej. I nie musimy przy tym tracić czasu i paliwa tylko po to, żeby przywieźć do domu parę marchewek. A teraz babcia Janka sama jeździ na tę swoją działkę i wszystko też robi sama – przez to, że uwielbia wydawać polecenia i chce każdym rządzić. Z jednej strony szkoda, że tak się stało, ale z drugiej strony nie chcę tolerować takiego traktowania i siebie, i mojej rodziny.
„ – Wpadłeś w szał, kiedy dowiedziałeś się, że po drugim porodzie za namową lekarzy rozważam założenie spirali. – Jesteś niedojrzałą egoistką! – wrzeszczałeś. – To nie ty powinnaś decydować o tym, czy mamy mieć dzieci, czy nie”. Nie ma dnia, abym o tobie nie myślała. Dziwne, że po tym wszystkim, co zdarzyło się między nami, wspominam tylko dobre chwile. Twój uśmiech, sposób, w jaki odgarniałeś włosy z mojej szyi, albo to, jak mnie przytulałeś, gdy przysiadałam obok ciebie na kanapie. W najmniej oczekiwanych momentach przypominam sobie twoje żarty rzucane dla rozładowania napięcia, bukiet polnych kwiatów, który wręczyłeś mi na wieść o pierwszym dziecku, czy wieczorny spacer we dwoje, gdy przytłoczeni problemami z budową domu przestaliśmy nawet marzyć o chwili dla siebie. Każdego roku w twoje urodziny idę nad rzekę, w miejsce, gdzie dawniej zabierałeś mnie na spacer, i palę znicz za twoją duszę. Wolę ten kawałek porośniętego trzcinami brzegu od ponurego nagrobka, który kazali mi dla ciebie postawić. – Choćby symbolicznie – prosiła teściowa, kiedy wzbraniałam się przed podjęciem decyzji. – Choćby dla dzieci… – przekonywała moja mama. – Żeby miały dokąd przyjść we Wszystkich Świętych. I dla nas… Rodzinie i ogółowi społeczeństwa było to potrzebne, więc po przepisowych pięciu latach poszukiwań wymusili na mnie, abym sądownie uznała twoją śmierć. Pocieszali, że policja i specjalne organizacje i tak nie zaprzestaną swoich działań, ale porządek musiał być, zwłaszcza prawny. Nie pragnęłam na własność naszego domu ani horrendalnie wielkiej działki Miałam dość szarpaniny z pożyczkami i żebrania po urzędach, żeby wystarczyło mnie i trójce naszych dzieci na chleb. Każdego dnia po twoim odejściu marzyłam tylko o jednym – żeby zasnąć i obudzić się w ciasnym mieszkanku po babci, w którym spędziliśmy najpiękniejsze lata naszego małżeństwa. Ale nie ma już tamtego miejsca i życia. Chciałeś być jak inni – mieć dużą rodzinę, ładny dom na przedmieściach i dobry samochód. Zbywałeś moje obawy, nie przejmowałeś się, kiedy mówiłam, że wolałabym poprzestać na jednym dziecku i codzienności bez kredytu. Obróciłeś w żart mój ból, gdy po ciężkim, kilkunastogodzinnym porodzie Łucji odmówiłam rodzenia kolejnego dziecka. Wpadłeś w szał, kiedy dowiedziałeś się, że po drugim porodzie za namową lekarzy rozważam założenie spirali. – Jesteś niedojrzałą egoistką! – wrzeszczałeś. – To nie ty powinnaś decydować o tym, czy mamy mieć dzieci czy nie! Wtedy jeszcze łudziłam się, że można ci przemówić do rozsądku. Przecież jeszcze niedawno potrafiliśmy czytać w swoich myślach… Po pierwszym gwałcie straciłam złudzenia W miarę jak rosły mury naszego domu, ty stawałeś się coraz bardziej agresywny i apodyktyczny. Wycierałeś sobie usta Bogiem, żeby zamknąć moje. „Taka jest twoja powinność” – szeptałeś mi do ucha, zmuszając do uległości. Janka jest owocem gwałtu. Staram się być dla niej dobrą matką, wiem, że niczemu nie zawiniła, lecz mimo szczerych chęci nie potrafię kochać jej równie mocno jak pozostałej dwójki. Rodząc ją, omal nie wykrwawiałam się na śmierć, uszkodziłam sobie wzrok i organy kobiece. Janka jest silna i niezwykle inteligentna. Ona wie, wyczuwa szóstym zmysłem, że między nami dwiema zdarzyło się coś złego. Zabroniłam wspominać komukolwiek o porodzie i przyczynach mojej niepełnosprawności, ale ona, mimo zaledwie dziewięciu lat, potrafi czytać między wierszami. Trzyma mnie na dystans i czasami patrzy na mnie tak, jakby znała prawdę nie tylko o swoim poczęciu… W zasadzie po tylu latach nieobecności dzieci przestały już o ciebie pytać. Owszem, zerkają na twoje zdjęcie ustawione na kredensie w gościnnym pokoju, czasami wspomną twoje imię, ale sprawiają wrażenie, jakby oswoiły się z naszym życiem we czwórkę. Nigdy nie należały do wylewnych, więc trudno odgadnąć, co czują naprawdę. Ta niepewność sprawiała, że długo nosiłam w sobie poczucie winy. Uwolniło mnie dopiero niedawne wyznanie najstarszej Łucji, że dobrze nam bez ciebie. „Tak normalnie” – dodała wyraźnie onieśmielona. Uśmiechnęłam się nieznacznie, chcąc dodać jej otuchy i podziękować za szczerość. Mateusz pogłaskał jej dłoń, tylko Janka swoim zwyczajem pozostała zdystansowana, przyglądając się uważnie całej naszej trójce z końca stołu. „Co ty sobie myślisz, córeczko? – przebiegło mi przez głowę. – Będziesz go szukać, gdy dorośniesz, czy zapomnisz o nim i o nas?”. Nie skończyliśmy domu, wciąż mieszkamy w niewykończonych murach, bo przygwożdżeni pożyczkami nie możemy z niego uciec. Nawet gdy bank pod presją opinii społecznej umorzył wdowie z trójką dzieci część kredytu budowlanego, pozostały nam jeszcze inne długi. Jak ten za samochód czy dodatkowe ary działki. Może gdyby nie ta jałowa ziemia, udałoby nam się uciec? Ale ty wymyśliłeś sobie, że stworzysz sad albo wykopiesz stawy. „Trzeba się uniezależnić, mieć coś swojego” – mówiłeś, krocząc po skąpo porośniętej trawą łące, chociaż nie znałeś się ani na sadownictwie, ani tym bardziej na hodowli ryb. Nie wiem, jakim cudem udało ci się dostać te kredyty, ale serce mi pękło, kiedy otworzyłam list z informacją o naszym zadłużeniu. Choćbym harowała 30 lat, nie byłabym w stanie spłacić wszystkich naszych pożyczek, a przecież już wtedy byłam rencistką. Nasz związek umierał na raty, ale wyciąg z konta z zadłużeniem i twoja kolejna samowola stały się początkiem jego rzeczywistego końca. Trzymając przed sobą papier z zestawieniem naszych horrendalnych rat, poczułam się jak więzień z dożywociem i po raz pierwszy zażądałam wyjaśnień. Wtedy też po raz pierwszy poznałam siłę twoich argumentów Zbiłeś mnie tak, że długo nie mogłam się podnieść, i ostrzegłeś, że będziesz robił to częściej, jeśli dalej zamierzam podważać twoje kompetencje. Zamilkłam przerażona tym, do czego jesteś zdolny. Nie chciałam być twoim workiem treningowym, a tym bardziej wychowywać dzieci w domu pełnym przemocy. Milczałam więc, gdy na różne sposoby zmuszałeś mnie do posłuszeństwa. Nie protestowałam, widząc jak nasze jeszcze niewykopane do końca stawy porastają perzem. Chowałam dumę do kieszeni, gdy dzieci dodzierały po sobie ubrania kupione w lumpeksie, a nasze mamy podrzucały nam obiady, byśmy mogli dotrwać do pierwszego. Może trwałabym w tym stuporze dłużej, gdybym pewnego dnia nie usłyszała twojej rozmowy z bratem. Żaliłeś mu się przez telefon na swoje życie. Mówiłeś, że masz dość mnie i rosnących długów. Snułeś wizje najprostszego rozwiązania, czyli ucieczki Chciałeś zniknąć z naszego życia. Wyjechać gdzieś sam i zacząć wszystko od nowa. Z nową kobietą i w innych okolicznościach. W pierwszej chwili wzięłam twoje słowa za kiepski żart albo oznakę załamania, ale kiedy później przeczytałam twoje wiadomości wysyłane do brata, zrozumiałam, że naprawdę chcesz nas utopić w bagnie, które sam nam stworzyłeś. Nie wściekłam się. Po latach zastraszania i ciągłego dyscyplinowania nie byłam w stanie okazać złości, więc najpierw poczułam odrazę, a potem zwyczajnie spanikowałam, gdy podczas spaceru wzdłuż jeziora powiedziałeś, patrząc mi prosto w oczy, żebym się nie wtrącała w twoje sprawy. Przycisnąłeś mi pięść do twarzy, kiedy ze łzami w oczach błagałam, abyś pomyślał o naszych dzieciach. Zacząłeś mnie szarpać, grozić, że utopisz mnie w tym jeziorze, a potem wmówisz wszystkim moją ucieczkę i jako samotny ojciec wyżebrzesz obniżenie, a nawet anulowanie większości pożyczek. Widziałam, że wyraźnie ucieszył cię ten nieoczekiwany pomysł, bo z furią chwyciłeś mnie za włosy i zacząłeś ciągnąć w kierunku wody. Oszołomiona, potrzebowałam czasu, żeby zrozumieć, co się dzieje, ale oprzytomniałam, kiedy moja twarz dotknęła tafli zimnej wody. Jakimś cudem wyswobodziłam się i kopnęłam cię tak mocno, że zatoczyłeś się do wody. Teraz ty wyglądałeś na zdezorientowanego, a to wystarczyło, abym rzuciła się na ciebie i przytrzymała cię pod wodą. Szarpałeś się, więc cię przydusiłam, stając na tobie całym ciężarem ciała. Byliśmy blisko brzegu, zaledwie kilka kroków dzieliło cię od życia, ale już nie wypłynąłeś. Nawet nie czułam zimna, kiedy przemoczona wciągałam cię w szuwary, napychając kieszenie twojej kurki kamieniami. Nie pamiętałam o zmęczeniu, gdy przyciskałam twoje wciąż unoszące się na wodzie ciało ciężkim kamieniem w nadziei, że coraz rzadsze w naszych stronach węgorze pomogą mi dokonać dzieła. W zasadzie nie czułam niczego, wracając do domu bocznymi ścieżkami Nie dbałam o spójność opowieści, ale ku mojemu zdziwieniu ludzie szybko uwierzyli, że pojechałeś do banku i już nigdy do nas nie wróciłeś. Nikt nie widział, jak wychodzimy na spacer, a dzieci zostawiliśmy na tydzień u dziadków w nadziei, że dostaną trzy ciepłe posiłki i wyśpią się w ogrzanych pokojach. Wieść o naszych zadłużeniach i twoich planach tylko uwiarygodniła moją historię. W naszym miasteczku rzadko zdarzają się morderstwa, a już na pewno nie w zwyczajnych rodzinach, więc nikomu nie przyszło do głowy, że spoczywasz na dnie jeziora, a ja też nigdy nie wróciłam w to miejsce. Zamiast żyć złymi wspomnieniami, wolę skupiać się na dobrych i pamiętać ciebie takim, jakim byłeś, gdy mnie jeszcze kochałeś. Uważam, że tak jest łatwiej i mnie, i dzieciom. Może nawet Jance, choć trudno ją wyczuć… Aneta, lat 39 Czytaj także: „Mój mąż jest o mnie chorobliwie zazdrosny. ŚLEDZI MNIE kiedy jestem z córką, a potem przekonuje, że martwił się o dziecko!” „Moje dziecko chodzi do państwowego przedszkola i jeździ na wakacje tylko raz w roku. Czuję się jak najgorsza matka!” „Jestem w drugiej ciąży, a w ogóle się z tego nie cieszę. Chciałam zająć się karierą i pasją, a teraz nic z tego!”
– Jak dobrze mieć córkę! Zawsze przyjdzie, zadzwoni, we wszystkim pomoże – powiedziała do mnie moja mniej więcej 50-letnia przyjaciółka. – Kobiety, które mają córki, mają szczęście, to prawdziwy skarb! Córka zawsze będzie blisko, dzieci przywiezie. I zakupy zrobi, potem pojawi się zięć i też pomoże. Często widzę, jak przychodzą do mojej sąsiadki. Ma dwie córki. Zawsze dom pełen ludzi i dzieci, tylko hałas. – A tak z ciekawości, Helenko, u ciebie jest jakoś inaczej? – No wiesz, ja mam syna. Też byłam szczęśliwa i nigdy nie zrozumiałam, kiedy mówili, że lepiej mieć córkę. Zawsze mnie to oburzało. Ale nie rozumiałam, dlaczego tak mówią. Wychowuję syna jak najlepiej. Będzie mnie kochał i szanował. Ogólnie będzie dobrym człowiekiem! Jak uczysz dziecko, tak będzie cię traktować. Wcześniej tak myślałam, ale później zrozumiałam cały sens tych słów. – Nie rozumiem, co mówisz, Helu. Wychowałaś prawdziwego mężczyznę. Ma świetną pracę, pomaga, sama tak mówiłaś! – Tak, tak było dopóki nie znalazł sobie dziewczyny. Potem zupełnie zapomniał o matce… To porządna i mądra dziewczyna. Ale odkąd są razem, zrobiliśmy się wobec siebie jak obcy. Mój syn tylko z nią jeździ do jej rodziców, a do mnie zapomina zadzwonić. Tylko słyszę, a to że byli u teściów w ogrodzie, a to kupili im nowy robot do kuchni, a to jakąś wycieczkę. I tak to trwa od trzech lat, odkąd się pobrali. I jeszcze się obraża, jak zwracam mu uwagę, coś mruczy, że nie daję im pieniędzy i nie mam im mówić, co mają robić. Samej mi ciężko, zawsze myślałam, że dzieci pomogą mi na starość, a nie na odwrót… – No, jeszcze przy takich wymaganiach. – On niby o nic nie prosi, ale ciągle coś mu się nie podoba. Myślę, że to żona namotała mu w głowie. Postanowiłam zapytać wprost, czy rodzice jego żony dają im dużo pieniędzy, czy może kupili im samochód. Ale, powiedział, że nie, że teściowa i teść nie mogą, bo nie mają tyle pieniędzy. Ale mogą zająć się wnukami i powiedzieli, że dom na nich przepiszą. I wyszło się, że ja jestem najgorsza, ale za co i dlaczego, tego nie rozumiem. Okazuje się, że obcy są dla niego ważniejsi niż własna matka. Zaoszczędziłam pieniądze, pomyślałem, że dam im na samochód. Ale tak, to dobrze, że tak to się wszystko potoczyło, ani grosza nie dostaną, niewdzięcznicy. Lepiej już sama sobie pojadę do sanatorium, zdrowie podleczę i odpocznę na starość. – Ale słyszałam też drugą stronę – synową. Moja siostra przyjaźni się z jej matką i ponoć córka jej powiedziała, że teściowa ciągle dzwoni do syna, dopytuje o jakieś bzdury i ciągle o coś dopomina. A to trzeba jej coś naprawić, a to przyjść na kawę, a to zdjąć kota z drzewa. Znajdzie byle powód, żeby go odciągnąć od rodziny. Poza tym dziewczyna jest teraz chora, teściowa powinna zrozumieć, że mąż powinien być przy żonie, a nie trzymać się matczynej spódnicy. Ale to oczywiście nie jest dla niej żaden argument, bo zepsuł jej się kran, po hydraulika zadzwonić nie można – trzeba ściągnąć syna z pracy, żeby on to zrobił. Pomyślałam sobie, może naprawdę potrzebowała pomocy, a z krewnych ma tylko syna. Ale można przecież poprosić kogoś, kto mieszka w pobliżu, byłoby szybciej. Nie ma powodu, żeby go wzywać, wyciągać, z pracy ciągle przeszkadzać, to zupełnie bez sensu. Można podejść do tego w mądrzejszy sposób. Wydaje mi się, że wtedy nie byłoby takich konfliktów, zwłaszcza że nie jest jeszcze taka stara. Gdzie leży prawda? Czy rzeczywiście tak jest, że kiedy dzieci wychodzą z domu, to syn staje się on bardziej członkiem rodziny żony, czy tylko tak nam się wydaje? Może historia Heli to dowód, że tak jest? Niektórzy mówią: „Syna ma się tylko do ślubu, córkę na całe życie” Czy takie sytuacje zdarzyły się w twojej rodzinie albo u znajomych? Co o tym sądzisz, zgadzasz się czy wręcz przeciwnie?
Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2012-03-12 23:52:35 Ostatnio edytowany przez zawiedziona76 (2012-03-13 00:21:56) zawiedziona76 Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-12 Posty: 14 Temat: Mąż wybrał rodzinęJesteśmy małżeństwem 12 lat. Narzeczeństwem byliśmy krótko, dlatego niezbyt dobrze chyba poznałam swojego męż. Mam wielki problem. Mąż jest ode mnie starszy o 12 lat był ustatkowanym i niezależnym finansowo tej chwili mam 36 lat. Na począku było cudownie byłam szczęśliwa mieliśmy wspólny cel posiadanie dzieci, czym mieliśmy problem ale wreszcie się udało. Dziś mamy trójkę super dzieciaków. Mąż jest bardzo związany ze swoją rodziną. Dopóki niemieliśmy dzieci ja również uczestniczyłam w czętych spotkaniach, ale moje kontakty stopniowo malały ponieważ pracuję zawodowo i wychowanie dzieci zajmuje mi cały wolny nie bardzo angażuje się w domowe obowiązki codziennie jeszcze musi się zdrzemnąć i oczywiście internet który pochłania mnóstwo czasu. Maż pracuje w domu. Mąż jednak niezaprzestał tych kontaktów zostawiał mnie i jechał do rodziców z którymi mieszka jego brat z bratową, która jest bardzo silną osobowością. W tej chwili mam wrażeni że jeżdzi tyko do niej, ponieważ z mamą swoją nie rozmawia a jego brat pracuje. On codziennie do południa kiedy jestem w pracy jedzie do niej, tak żebym nie wiedziała ("czego oczy nie widzą tego sercu nie żal") ponieważ z tym walczę. Byliśmy u nich na imienninach a na drugi dzień usłyszałam od męż komentaż, żen on aż się spocił wstydu za mnie a bratowa tak przy mnie skakała a ja nie umiałam być wdzięczna tylko mina na kwintę(jakoś tego nie zauważyłam). To były komentaże z tych jego brat zażartował, że mu brat do żony podjeżdża na kawkę a ja wiem że kawy nie pija. Dziś zażartowałam od kiedy jest takim kawoszem i rozpętała się burza. Powiedział, że głupia to dla mnie komplement. Jest mi przykro ponieważ mąż chyba ma większą więż z nią niż ze mną a on nie rozumie mojej zazdrości. Kazałam mu podjąć decyzję kto jest dla niego ważny i powiedział że z rodziny nie zrezygnuje. ja niechcę żeby zrezygnował ale codzienne bieganie uważam za chorobę i uzależnienie emocjonalne. Ale skoro już wybrał to chyba już wszystko jasne. Chciałabym chwilowej separacji ale niewiem jak to rozwiązać ponieważ mieszkam u niego i chcę opiekować sie swoimi dziećmi. Może chwilowe rozstanie dobrze nam zrobi, chociaż nie mam do niego zaufania i przecież niemogę i niechcę go kontrolować. Ja bardzo bym chciała żeby było dobrze tak jak dawniej ale niewiem czy jest to możliwe? Proszę poradźcie jak się zachować w tej chwili milczymi ponieważ nie chce mi się rozmawiać ponieważ nie mamy o czym. 2 Odpowiedź przez WeselneZaplecze 2012-03-13 09:58:32 WeselneZaplecze Wróżka Bajuszka Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-01-09 Posty: 215 Odp: Mąż wybrał rodzinęSama nie wiem co napisać... Długo już coś takiego trwa? A zauważyłaś w zachowaniu męża jakąś zmianę? 3 Odpowiedź przez Tendre77 2012-03-13 10:13:00 Tendre77 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-12-22 Posty: 747 Odp: Mąż wybrał rodzinęStawianie sprawy na ostrzu noża rzadko przynosi korzystny, zamierzony efekt, zwłaszcza w sytuacji kiedy ewidentnie mąż przedkłada kontakty z bratową nad własną spróbuj porozmawiać o swoich obawach sama z jego bratem. Dowiedzieć się czy w tych żartach to jest ziarno prawdy, może On też się martwi i to jest jego sposób na poruszenie tej kwestii. Twój mąż ewidentnie szuka odskoczni... że w postaci bratowej to jeszcze bardziej niebezpieczne bo może to robić pod płaszczykiem - "przecież to rodzina". A czytając forum przestałam wierzyć w świętości i niestety przypadki zdrady w rodzinie nie są wcale że nie przesadzasz i sytuacja jest poważna, trzeba mądrze rozegrać wszystko, wybadać grunt, szukać sojuszników. I nie odchodzic od dzieci- ona są najważniejszym skarbem. 4 Odpowiedź przez zawiedziona76 2012-03-13 14:54:20 Ostatnio edytowany przez zawiedziona76 (2012-03-13 20:28:33) zawiedziona76 Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-12 Posty: 14 Odp: Mąż wybrał rodzinęTrwa to około 3 lat on cały czas się denerwuje kiedy zaczynam rozmowę i najczęsciej kończy się to kłótnią. Poza tym bratowa jest osobą operatywną itaką och ach wszystko załatw poprostu kobieta interesu ja przy niej jestem kopciuszkiem choć pracuję w szkole. Mają wspólny interes ale nie na tyle wiążący by spotykać się codziennie a ja już chyba nie mam siły by z tym walczyć. Obowiązki rodzinne oddaliły mnie od tych spotkań ale dobro mojej rodziny jest dla mnie najważniejsze. Ja przestałam się znimi spotykać choć się nie gniewamy ale moje kontakty ograniczyły się tylko do spotkań świątecznych i imieninowych choć mieszkamy 200 metrów od siebie. Przestałam ją lubić myślę że właśnie przez tę zażyłość z mężem. Przestaliśmy się do siebie odzywać narazie i myślę że na weekend wyjadę z dziećmi do mamy. Jeżeli chodzi o jego za chowani to nie jest zbyt wylewny na dzień kobiet kupił mi "zdechłą" różę taką samą jak niani która u nas pracuje więc nie jestem chyba dla niego zbyt ważna a może nie ma wyczucia ponieważ na boże narodzenie kupił mi złoty zegarek który był dla mnie wybrykiem ponieważ na codzień i tak go nie noszę. Raz sprawdziłam mu telefon i oczywiście w kłótni powiedziałam że musi do niej zadzwonić bo to taka dobra ciotka i musi o wszystkim wiedzieć i teraz mam wrażenie że kasuje zaraz smsy i kontakty z listy bym poprostu nie wiedziała. Jeżeli chodzi o szukanie sojuszników to raczej kiepsko ponieważ bratowa to taka super dziewczyna wzór cnót, teściowa bardziej ją ceni niż własne córki gdybym głośno powiedziała o swoim problemie to powiedzieliby że jestem głupia i śmieszna a tka wykształcona. To prości ludzie i oceniają innych raczej przez pryzmat tego ile kto zarabia. Jak mąż daje mi pieniądze i mnie nie bije to powinnam go kochać i chwalić. Ja jestem romatyczką potrzebuje by mąż mi okazywał uczucia bym mogła z nim rozmawiać o wszystkich nawet najskrytszych sprawach, szczerości uczciwości zaufania. Mąż o tych spotkaniach mi nie mówi bo ja to złośliwie komentuję że bez tych wizyt to dzień stracony. Nie mam z kim pogadać nie mogę z koleżanką z pracy bo mieszkam w małej miejscowości i wieści się szybko rozchodzą rozmawiam z jego młodszą siostrą ale ona nie ma decydującego głosu w tej nasze kłopoty, właściwie moje wynikają z różnicy wieku każde z nas ma inne oczekiwania wobec drugiej osoby dla każdego z nas są inne ważne rzeczy. 5 Odpowiedź przez Tendre77 2012-03-13 15:40:42 Tendre77 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-12-22 Posty: 747 Odp: Mąż wybrał rodzinęWięc może na spokojnie spróbuj zamiast dogryzać w sprawie bratowej, znaleźć wspólne pasje z mężem, porozmawiaj z nim o twoich potrzebach bez wtrącania w to bratową. Rozmawiaj o drugiej strony, jeżeli jedyną osobą która widzi w tym problem jesteś Ty, to może twoje odczucia są bardzo subiektywne, powodowane zazdrością, a nie realnym na spokojnie... 6 Odpowiedź przez zawiedziona76 2012-03-13 20:01:04 Ostatnio edytowany przez zawiedziona76 (2012-03-13 22:01:23) zawiedziona76 Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-12 Posty: 14 Odp: Mąż wybrał rodzinęJak mam się czuć kiedy oni codziennie się spotykają i dziwne że mają o czym rozmawiać a kiedyś jechała ta bratowa z nami autem przez około 2 godziny i nie mieliśmy o czym rozmawiać ja ze zrozumiałych względów złości i zazdrości ale oni? Tak w ogóle dziękuję że się odzywasz bo jest to dla mnie bardzo ważne nie chcę rodziców wtajemniczać w moje problemy a nie mam z kim porozmawiać. Może i jestem zazdrosna ale czy codzienne wizyty to normalne? Ponadto chyba widzę teraz go w innym świetle, widzę wszystkie jego niedociągnięcia. Ja idę z dziećmi na górę z dziećmi tójką kłaść je spać czytać książeczki kąpać i schodzi nam ok 2 godz mąż w tym czasigląda telewizję śledzi internet czy to jest normalne? Jak byłam z córką w szpitalu 3 tygodnie przyjechał do nas raz a miał 2 godz drogi, gdy mąż pani z łóżka sąsiedniego miał 6 godz i przyjeżdżał co weekend(mój mąż nie ma pracy na etacie prowadzi własny biznes i może pozwolić sobie na takie wyjazdy). Wtedy się zastanowiłam czy to jest normalne? 7 Odpowiedź przez Tendre77 2012-03-14 11:51:36 Tendre77 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-12-22 Posty: 747 Odp: Mąż wybrał rodzinęPewnie nie jest normalne... często widzimy wady drugiej osoby dopiero po czasie, albo w nietypowych sytuacjach... a wtedy już mamy dzieci, wspólne sprawy...Absolutnie nie jest normalne, że on jeździ tak często do bratowej i to, że na ciebie spada większość obowiązkow domowych. Może spóbuj włączyć go w te obowiązki, w końcu jest trójka dzieci, Ty jedne myjesz, niech ona przygotuje pokój, abo poczyta bajkę... wiem ile jest roboty ze spaniem dzieciaczków... póxniej sam człowiek pada na twarz i nie ma siły ani czasu dla siebie...A dlaczego nie chcesz właczac w to rodziny... nie mówiąc nic , nie dajesz im możliwości pomocy sobie 8 Odpowiedź przez zawiedziona76 2012-03-14 16:31:33 Ostatnio edytowany przez zawiedziona76 (2012-03-14 16:36:53) zawiedziona76 Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-12 Posty: 14 Odp: Mąż wybrał rodzinęDla niego nie normalne jest że ja nie jeżdżę. Ja nie jeżdżę ponieważ dla mnie najważniesze są moje dzieci i im poświęcam swój wolny czas. Właśnie wróciłam z pracy. Mąż śpi a trójka biega (4lata, 6 lat i 9 lat) bez opieki ale przecież mąż się nimi zajmuje. W rodzinie właściwie panuje przekonanie że to kobiety są odpowiedzialne za wychowanie dzieci taki stereotyp. Jak ma mi pomóc rodzina jak mój mąż wie najlepiej czego potrzebuję. Kiedyś zapytałam dlaczego mi mnie nigdy nie zabiera odpowiedział że ja to nie lubię nigdzie jeździć a on nie może tak siedzieć uwięziony. Poza tym w rozmowie on powiedział że jeżdził będzie a ja mam siedzieć cicho. Mieszkam u męża i właściwie wszystko czego się dorobiliśmy to jego zasługa. Czuję się nie u siebie i chciałabym od niego odpocząć bo się męczę poza tym w tym co mówi nie czuję szczerości a ja chcę bliskości i otwartości. 9 Odpowiedź przez modzia7 2012-03-15 14:23:18 Ostatnio edytowany przez modzia7 (2012-03-15 14:25:20) modzia7 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-08-17 Posty: 895 Wiek: 25 Odp: Mąż wybrał rodzinę jego agresywna reakcja mówi sama za siebie...jest możliwe żebyś mogła ich poobserwować? np to na ile on do niej jeździ? jak często? masz możliwość ich nakryć? może np umów się z bratem męża jak masz do niego zaufanie że wpadniecie niezapowiedzianie?Już nic nie powiem na tekst o uwięzieniu... dla niego rodzina, dom... to więzienie?Przecież rodzinę się tworzy dla siebie... to jest najważniejsze w życiu! a on woli polataC? 10 Odpowiedź przez zawiedziona76 2012-03-15 16:59:55 Ostatnio edytowany przez zawiedziona76 (2012-03-15 18:07:14) zawiedziona76 Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-12 Posty: 14 Odp: Mąż wybrał rodzinęNie mam możliwości ponieważ jestem w pracy, a on uważa że ja jestem zawistna i zazdrosna. Gdy nawet wcześniej bym wróciła i zajechała to przecież gdybym ich nie nakryła to znaczy że go sprawdzam i nie ufam. Pozatym ja tam nie zajeżdżam tak bez przyczyny tylko z wizyt takich obowiązkowych. Nie chce mi się z nim rozmawiać. On uważa że ma prawo jeździć to jego rodzina. Ja wywalczyłam tylko tyle że nie jeździł wtedy kiedy ja byłam w domu i weekendy, ale mnie to nie wystarcza ponieważ wiem że i tak tam jest. A jak jest w domu to większość czasu spędza przed komputerem i obowiązkowa drzemka inaczej wyobrażam sobie swój związek. Nie myślę że mają romans on jest za leniwy. Może to poprostu już "przeciążenie materiału". Dziewczyny napiszcie co sądzicie? Każda wypowiedź jest dla mnie ważna. 11 Odpowiedź przez malaOna 2012-03-16 20:47:01 malaOna Powoli się zadomawiam Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-10-27 Posty: 52 Wiek: 23 Odp: Mąż wybrał rodzinęUważam, że ta sytuacja jest co najmniej dziwna... Nie lubisz jego bratowej i przez to jeszcze bardziej razi Cię jego sympatia do niej. Myślę sobie, że może on siedząc w domu całymi dniami potrzebuje przyjaciela. Może zamiast kumpla z którym pijałby wieczorami piwo ma ją, do której jeździ żeby wypić kawę i pogadać... i nie oznacza to, że mają romans. Jak mówiłaś ona jest ogarnięta, rzeczowa, więc pewnie też ma o czym z nią pogadać. A Ty jesteś pewna, że nie masz sobie nic do zarzucenia pod tym względem?Może jeździ do niej, bo w domu nie ma z kim porozmawiać? A jeśli rzeczywiście tak Cię to denerwuje to zamiast psioczyć na nią, spróbuj z nią porozmawiać, wybrać się też na kawę, niby przy okazji. Może jakbyś ją lepiej poznała to zmieniłabyś zdanie? Ja też z początku byłam uprzedzona do pewnej osoby z rodziny narzeczonego, dopóki z nią nie spędziłam trochę czasu i nie poznałam jej:) 12 Odpowiedź przez Teo 2012-03-16 21:02:52 Teo Gość Netkobiet Odp: Mąż wybrał rodzinę Ja jednak romansik wyczuwam... Bo gdyby to była tylko przyjaźń to by o tym powiedział, nie złościłby się i na zarzuty odparłby, że lubi z nią rozmawiać, mają wspólne zainteresowania itp, a że pracuje w domu chce się z niego wyrwać. Natomiast reakcja agresją w sumie zupełnie bezpodstawną wiele i nie mieszka "u niego" tylko mieszkasz u siebie. Jesteście małżeństwem od 12 lat, a ty mieszkasz u niego?! Nie wiem kobity co z Wami się dzieje... 13 Odpowiedź przez Bardolka 2012-03-16 21:54:56 Bardolka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-11-23 Posty: 1,394 Wiek: 29 Odp: Mąż wybrał rodzinę Kurcze przykro mi to mówić, ale sama się tak załatwiłaś - dlaczego pozwoliłaś mężowi na labę od wychowania dzieci? Jak urodziłaś pierwsze i drugie to gdzie on wtedy był? Też mam w swoim najbliższym otoczeniu taką parę i aż mnie krew na to zalewa, ale nie będę przecież wtrącać się w ich układ. są pewne różnice, bo ona bezrobotna, zahukana, ale tak samo dwoje dzieci i w kółko ganianie wkoło nich, gotowanie, robota, a on gwiazdka w pracy, w domu tylko komputer, garaż, techniczne zabaweczki (wiertarki, kompresory, dyski do kompa), ja odnoszę wrażenie, że oni nie mają ze sobą nic wspólnego ... Gdy Ty i Ja, cały świat jest dla nas ... 14 Odpowiedź przez zawiedziona76 2012-03-16 23:23:24 zawiedziona76 Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-12 Posty: 14 Odp: Mąż wybrał rodzinęKiedyś stosunki z tą bratową układały się porawnie często się widywałyśmy miałyśmy wspólne tematy i problemy. Po jakimś czasie jej status materialny znacznie się poprawił i zaczełam żle się czuć w towarzystwie osoby wszystko wiedzącej będącej specjalistką od wychowania dzieci o na ma jedno jak aniołka z którym nie miała żadnych problemów wychowawczych a ja mam trójkę. Służyła dobrą radą " ja to bym". Wiem że to po części moja wina ale na początku małżeństwa wspólnie jeżdziliśmy w te odwiedziny póżniej ja sama odstawałam. Nawet gdyby tak dobrze się z nią gadło to nie powód do codziennych odwiedzin dla mnie to jest chore. Dzień w dzień do kogo by nie jeździł to chyba normalne nie jest. Teraz nie potrafię sobie z tym poradzić drażni mnie to. Skoro woli ją niż mnie to niech się zdecyduje. 15 Odpowiedź przez Azahiel 2012-03-16 23:40:13 Azahiel Net-Facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-08 Posty: 197 Wiek: ponoć już XXI Odp: Mąż wybrał rodzinę Witaj Równiez niestety wietrze romansidło, ale jak napisała Tendre77 spróbuj porozmawiać o swoich obawach sama z jego bratem. Dowiedzieć się czy w tych żartach to jest ziarno prawdy, może On też się martwi i to jest jego sposób na poruszenie tej się dowiedziećmalaOna nie zgodzę się że autorka postu jest winna, facet tez po mimo że pracuje ciężko powinien poświęcić czas zonie, a tym bardziej dzieciom, powinien, wiedzieć że rodzina to obowiązki dwojga a nie tylko jednej strony. MIŁOŚĆ TO NIE GESTY MIŁOŚĆ TO NIE SŁOWA MIŁOŚĆ TO KWIAT KTÓRY NALEŻY PIELĘGNOWAĆ gg 1273483 Cztery słowa a tak bolą : JUŻ CIĘ NIE KOCHAM 16 Odpowiedź przez zawiedziona76 2012-03-17 11:32:42 Ostatnio edytowany przez zawiedziona76 (2012-03-17 11:38:28) zawiedziona76 Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-12 Posty: 14 Odp: Mąż wybrał rodzinętrudno to wszystko ogarnąć i zrozumieć chciałabym byśmy byli szczęśliwi tak jak kiedyś szczególnie ze względu na dzieci. Z drugiej strony nie wiele nas łączy nie mamy wspólnych zainteresowań i każde z nas ma własnych znajomych swoją pracę więc nie wiem jakie racje bytu ma ten związek? Z seksem też jest tak sobie nawet jak rozmawiamy to raz na 10 dni a jak nie rozmawiamy to..... Co robić? Czy warto to ciągnąć? Na samą myśl dla niego ktoś inny jest ważniejszy nie chce mi się do niego zbliżać nie potrafię mu zaufać czuję że stoi między nami mur, który coraz bardziej wzrasta poprzez nieszczerość z jego strony. Ja chciałabym szczerze rozmawiać a mój mąż uważa że to takie babskie i głupie potrafi gadać do problemach innych ale swoje zamiata pod dywan. Dla mnie małżeństwo oparte jest na bezgranicznym zaufaniu i uczciwości. Być może wszystko przeze mnie bo za bardzo kochałam próbowałam mu dogodzić na każdym polu myślałam że to oczywiste że jak się kogoś kocha to sprawia się mu przyjemność chce się by czuł się dobrze. A to wychodzi mi bokiem należy ich traktować chyba inaczej a ja się w tym pogubiłam. 17 Odpowiedź przez Vman 2012-03-17 23:49:06 Vman Net-Facet Nieaktywny Zawód: Student Zarejestrowany: 2012-03-05 Posty: 249 Wiek: 22 Odp: Mąż wybrał rodzinęEhh przedstawiłaś swoje subiektywne zdanie na ten temat, do obiektywizmu można dojść szukając przyczyn i logicznych związków ze strony męża. Śmieszą mnie te odpowiedzi typu 'ojj mąż jak widać postawił na swoim, już wybrał, musi mieć romans'. Dziwią się że mąż czuje się uwięziony w domu i potrzebuje kontaktu, a te same osoby w tematach kobiet 'kur domowych' doskonale rozumieją ich sytuację... Hipokryzja jest tym co rozbija związki, obiektywizm i bycie fair tym co je trzyma w kupie. Przeanalizujmy sytuację męża. Żona wychodzi do pracy, nie ma jej, on zostaje z dziećmi i nianią przy czym wychodzi do rodziny, żona wraca z pracy i zajmuje się dziećmi. (jeśli dobrze zrozumiałem). Mąż pracuje w domu, prowadzi interesy, jest więc człowiekiem z cechami charakteru biznesmena, 'biznesowanie' sprawia mu przyjemność. Tak się stało, że 200m od jego miejsca zamieszkania, gdzie mieszka jego rodzina najbliższa jest pewna bizneswoman z którą świetnie może się dogadać. Człowiek, który pracuje w domu, czuje silną potrzebę kontaktu ze światem, nie chodzi do pracy więc osoby z którymi się kontaktuje niejako wybiera sam, bo na nikogo skazany nie jest. Jego żona już od jakiegoś czasu unika spotkań z rodziną, którą on uważa za własną, żona teraz zabrania mu kontaktu z rodziną stawiając sprawę na ostrzu noża, żona w tym momencie dla niego postradała zmysły, do tego ma obsesję na punkcie bratowej, która ma podobne zainteresowania jak mąż i świetnie się z nim dogaduje. Do tego wspomniałaś, że mąż nigdzie Cię nie zabiera, a zapytany dlaczego, odpowiada, że przecież jeździć nie chcesz. (dlaczego? niech poda powód, musi jakiś mieć aby się wybronił) może kiedyś nie chciałaś gdzieś jechać, bądź też narzekałaś na wyjeździe. Do tego tak, stężenie PEA, noradrenaliny, dopaminy jest już praktycznie zerowe w waszym związku z uwagi na staż, zastąpione oksytocyną odpowiadającą za przywiązanie, która wydziela się gdy spędza się razem czas, a tego u was brakowało. Podczas konfliktów natomiast narasta 'alergia' na człowieka z którym długo się już żyje, ktoś obcy który zrobi coś pierwszy raz nie jest irytujący, robiąc to 20sty raz denerwuje strasznie, do tego później, nie robiąc nic szczególnego, ma wyrobioną opinię na swój temat i jest atakowany właściwie za przeszłość. Macie inne zainteresowania, nie pełnicie już związku ale rolę Państwa X, z mercedesem, psem i trójką dzieci. Do tego mąż, ktory nie chce rozmawiać na takie 'babskie' tematy, musi mieć w sobie pewną dumę, która mu na to niepozwala, jest ok jak jest, on ma swoje potrzeby, a Ty tego nie akceptujesz, on woli odciąć Cię od tego, abyś już nic nie mówila, a na każdy atak odpowiada atakiem, jeśli odpowiada emocjonalnie to znaczy, że on rozumie tę sprawę inaczej niż Ty, ma inny punkt widzenia. Gdyby widział to co Ty, ale by oszukiwał, mówiłby swoje, uspokajał, ale nigdy nie denerwował się, irytujące są nielogiczne (dla nas) poglądy wycelowane w coś ważnego dla nas. To że ogląda telewizję i korzysta z internetu to przy pracy w domu nic specjalnego, Ty nie masz na to czasu, więc wydaje Ci sie to bardzo marnotrawne i dziwne. Nie jest dziwne to, że on wychodzi gdy tego nie widzisz, skoro Cię to denerwuje. Potrzeba wam wzajemnego zrozumienia i całkowitej restrukturyzacji związku. Separacja nic nie naprawia... Separacja ma kopa, gdy hormony buzują, gdy narkotyczny głod drugiej osoby zmusza do skruchy i powrotu. Śmieszą mnie też pomysły o nakrywaniu męża z bratową w domu brata i teściowej, no to jest pocisk Wejdziesz i jak w teledysku disco polo zobaczysz ubrania rzucone pod sypialnią i ich w objęciach. Jedyny problem jaki mógłby zaistnieć, to zbytnie oddalenie się od Ciebie i przybliżenie do bratowej skutkujący w relacji partnerskiej, jednak jak mowiłas jest na to zbyt leniwy, są też inne powody, aby mąż zachowywał się tak jak się zachowuje. Dla mnie ta opcja odpada, natomiast to że mąż lepiej sie dogaduje z bratową niż z Tobą to chyba już zaistniało. Dla spokoju możesz pomówić ze szwagrem, ale bez nerwów, spokojnie, on napomknie coś bratu gdy uzna to za zasadne, nikt nie chce rozpadu...Nie rozumiem dlaczego unikałaś jego rodziny, dlaczego 'jakoś się oddzieliłaś', przecież to w tej kwestii Twoja wina, że on chodzi tam sam. Uczucia mogłyby wszystko naprawić, jednak w tej sytuacji, po prostu biologicznie, są na to minimalne szanse, a jeśli będziesz go atakowac za coś, czego on sam nie zauważy i nie uzna za słuszne, to oddalisz siebie od niego. Nie walcz też z bratową, dąż do prawidłowej relacji inaczej nic z tego nie wyjdzie. Cóż mogę polecić, jakieś zmiany w nastawieniu, zamiast ataku wyrażenie swoich obaw, zaufanie, zacieśnienie relacji z jego rodziną, może jakaś terapia jako że wspólnego spożycia MDMA mi nie przystoi polecać, pozostaje tylko wyeliminowanie powodów, zapomnienie błędów i nadzieja na lepsze jutro. Pozdrawiam. 18 Odpowiedź przez zawiedziona76 2012-03-18 00:45:26 zawiedziona76 Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-12 Posty: 14 Odp: Mąż wybrał rodzinęDzięki za analizę naszej relacji jest całkiem trafiona. Zaczęłam się oddalać lub zaczęto mnie odsuwać gdyż oni mają ten sam biznes a ja pracę na etacie. Pojawiły się dzieci i wyjście z dziećmi było już kłopotliwe,(jedno poważnie choruje) a ja przebywając wciąż z nimi sfrustrowana i tak popłynęło, a teraz powoli tonę z tym problemem jak z kamieniem na dno. Źle się czuję w tym środowisku gdzie wartość człowieka postrzegana jest przez liczbę zer na koncie. Trafiłeś w sedno z tymi mercedesami. 19 Odpowiedź przez Vman 2012-03-18 02:31:21 Vman Net-Facet Nieaktywny Zawód: Student Zarejestrowany: 2012-03-05 Posty: 249 Wiek: 22 Odp: Mąż wybrał rodzinęWprawdzie nie mogę się wtrącać, ani wyznaczać nikomu priorytetów, ale w tym obrazku, jeśli chodzi o Twoją stronę, nie pasują wg mnie dwie kwestie. Jeśli pieniądze nie są problemem, a mąż jest biznesmenem dlaczego pracujesz na etacie, znam kilka małżeństw biznesowych, ale są to bardziej biznesmen i pani żona biznesmena, a nie biznesmen i nauczycielka. Bardziej żona jest uzupełnieniem takiego męża, zajmuje się dziećmi, jest przy tym damą itd. Druga sprawa, nie zauważyłem żadnych specjalnych konfliktow z rodziną, więc nie wiem dlaczego jest takie odcięcie, czujesz się tam niedoceniona, ale nie utarło się żeby zarówno mężczyzna jak i kobieta musieli oboje robić grubą kasę, więc dla mnie wartość byłaby wyznaczana czymś innym niż pensją w takiej sytuacji. Nie wiem jak do tego nastawiony jest mąż, no ale tkwienie w takiej sytuacji jak jest teraz poprawy nie zapowiada. Powodem różnicującym są miejsca pracy, spędzony czas jak i stosunek do rodziny i wyjazdów. Tym bardziej jeśli nie masz czasu na nic a mąż ten czas ma, coś powinno się zmienić. Gdzieś razem wyjść, z dziećmi, we dwoje, mieć coś wspólnego ze sobą, bo najzwyczajniej coraz mniej rzeczy Was łączy. Mąż może być też pracoholikiem lub uzależnionym od sieci, ale na to wpływu nie mamy, jedyny jaki można mieć na to wpływ to zapełnienie mu czasu Tobą, w inny sposób niż robi to teraz. Człowiek po to się dorabia, żeby miał spokój i lżej, nie po to żeby nie móc z tego bogactwa korzystać, to jak chodzić codziennie zbierać grzyby, a nie mieć czasu ich zjeść. Sam tytuł wątku wskazuje, że głownym powodem, który Cię trapi jest to że mąż zwyczajnie woli iść do rodziny zamiast zostać z Tobą, jak mówiłem on tez potrzebuje wyjścia, a jeśli w rodzinie czuje się dobrze i w koncu jest to jego rodzina to musisz to zaakceptowac i się dołączyć, taka sytuacja jest nienaturalna, a jeśli mąż sądzi, że to Ty jesteś ogniskiem tej sytuacji, wybierze rodzinę, bo Ciebie rozumiał nie będzie, do tego stawiasz się na przegranej pozycji każąc mu wybierać. Mąż jak mniemam do żadnej rozmowy z analizą nie przystąpi, należy więc zmienić kwestie za ktore jest się odpowiedzialnym jak również żądać naprawy błędów, jeśli takie zostaną popełnione, ale mąż będzie musiał najpierw dobrze zrozumieć Twój punkt widzenia zanim zaczniesz go atakować, inaczej będzie jak ze ścianą, oczywiście Ty też musisz zrozumieć punkt widzenia męża, aby ważnych dla niego rzeczy, które mocno Tobie nie przeszkadzają, dla spokoju po prostu nie ruszać. Pozdrawiam. 20 Odpowiedź przez zawiedziona76 2012-03-18 10:05:19 zawiedziona76 Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-12 Posty: 14 Odp: Mąż wybrał rodzinęJeżeli chodzi o pracocholizm to źle trafiłeś. Nie jest to człowiek który lubi się poświęcać. Chce coś mieć ale jak najmniejszym kosztem. Niestety przekłada się to również na rodzinę. Chciał mieć dzieci i bardzo się z nich cieszył ale jeżeli chodzi o zaangażowanie to już gorzej. Wychodzi z założenia że jak jedno siedzi i po co drugie ma czas marnować jak może odpoczywać. Jeżeli chodzi o pracę to nie chcę z niej zrezygnować ponieważ daje mi to niezależność nie tylko finansową. Gdybym nie pracowała musiałabym go prosić o kaszdy grosz. Z bratową kiedyś byłyśmy blisko miała też problemy z posiadaniem dziecka i my też z tym problemem się zetknęliśmy dlatego wcześniej często razem rozmawiałyśmy a potem ja rodziłam dzieci dużo czasu spędzałam w domu ona w tym czasie stała się bisneswomen. Byłyśmy kiedyś na wspólnych zakupach, było to w czasie urlopu macierzyńskiego ja przygnębiona siedzeniem w domu a ona po zakupach mówi że najlepiej to na zakupy jeździ jej się samej. Głupio mi się zrobiło i więcej już nie chcę jechać. Obserwując zachowanie naszych dzieci często słyszałam ja tobym nie pozwoliła na takie zachowanie a dziecko to powinno...i takie inne rady. A akurat na ten temat nie powinna się wymądrzać ponieważ ma jedno dziecko z kórym nie ma żadnych problemów ani zdrowotnych ani wychowawczych. Na mężu takie uwagi nie robią wrażenia może dlatego że padają z ust jego rodziny a mnie to drażni. Ja też wiem jakie dziecko powinno być ale inaczej wychowuje się dziecko samo a inaczej w grupie. Moje dzieci nie odbiegają od jestem typowym rakiem uzbrajam się w pancerz i się wycofuję. Nie wiem czy potrafię tak wszystko zapomnieć mężowi i udawać że jest ok. Wiele razy w słowach męż wyczuwałam nieszczerość lub na nie które tematy nie mówił mi nic, a potem mówił przecież ci mówiłem. Dlatego trudno mi zawierzyć mu i zaufać. Narazie milczymy dlatego weeked jest najtrudniejszy. Dziś jadę z dziećmi do mamy niech odpocznie ode mnie i jedzie do rodzinny jak tak mocno się kochają. Dla mnie codzienne wizyty do kogo by nie jeździł nie są normalne. Mówi mi że jeździ toi brata bo to rodzina szkoda że tak często nie odwiedza swoich dwóch ja mam inne spojrzenie na małżeństwo ponieważ dzieli nas 12 lat ja jestem za partnerstwem a mąż ma mniemanie że skoro zarabia na życie i mnie nie bije nie pije to jest super mężem. Niestety przebywanie w domu w dziećmi non stop to wysiłek nie tylko fizyczny ale i psychiczny. Wcześniej też myślałąm co ona robi tylko siedzi w domu jak bardzo się myliłam. 21 Odpowiedź przez Vman 2012-03-18 16:35:27 Vman Net-Facet Nieaktywny Zawód: Student Zarejestrowany: 2012-03-05 Posty: 249 Wiek: 22 Odp: Mąż wybrał rodzinęDla mnie, jeśli to jest jego dom rodzinny, brat, mama to jest to drugi dom, szczególnie jeśli nie chodzi do pracy i dzieli go tylko 200m od domu brata. Ty masz konflikt z jego rodziną, z pracy zrezygnowac nie chcesz, zapomnieć też nie wiesz czy potrafisz, jeśli mąż też ma podobne podejście to raczej nic z tego nie będzie. Co do wymądrzania się nt. wychowania, dla mnie jeśli ktoś nie ma problemów wychowawczych to oprócz otoczenia dziecka, ma też chyba odpowiedni wpływ na dziecko skoro te problemy nie występują. Tutaj potrzeba poświęcić coś aby coś odratować i trzeba chcieć, jesli nie będzie porozumienia w tym z czego trzeba będzie zrezygnować aby spór zażegnać a chęci będą, można iść na jakąś terapie małżeńską. Nikt nikomu nie pomoże jeśli ten ktos sam czegoś nie zrobi ze swoim życiem. Pozdrawiam. 22 Odpowiedź przez zawiedziona76 2012-03-18 20:52:12 zawiedziona76 Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-12 Posty: 14 Odp: Mąż wybrał rodzinęMyślę że mając swoje lata to nawet mamy nie odwiedza się codziennie chyba że jest taka konieczność (choroba). Przecież ma kolegów, siostry których też mógłby od czasu do czasu odwiedzić. Nie wiem co ja mam poświęcić, wydaje mi się że ja jestem skłonna do rozmowy ale do tego trzeba dwojga. Pozwolić mu latać i udawać że mi się podoba. Między mną a jego rodziną nie ma wielkiego konfliktu. Teściowa odwiedza mnie codziennie a z nim nie rozmawia więc nie jest tak źle. Ja mam takie odczucie że oni rozmawiają o tak ważnych i mądrych sprawach że ja jestem za głupia żeby to zrozumieć. Może nie chcą żebym ja słuchała i oczymś się dowiedziała. Jego brat też nas odwiedza od czasu do czasu, ale przychodzi jak mąż jest. Dzięki za jakiekolwiek wskazówki które dla obserwatora wyglądają inaczej- działą to trochę jak terapia. Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
mąż ciągle jeździ do rodziców